PYTANIA, REZERWACJE
+48 604 437 500
+48 694 784 841
Dzieje miasta
W czasach podboju ziem pruskich przez zakon krzyżacki powołano do życia diecezje, wśród nich diecezję warmińską. Trzecią część tej diecezji przydzielono bezpośrednio biskupom, jako ich uposażenie. Nazwano je „Warmią” ponieważ tu właśnie, u wybrzeży Zalewu Wiślanego, zamieszkiwało plemię pruskich Warmów. W 1260 roku pierwszy z biskupów wzniósł swą katedrę w Braniewie i powołał przy niej kapitułę. Lecz w ciągu następnych 15 lat wielkie powstanie podbitej ludności zmiotło wszystko, cokolwiek wzniesiono. Po uśmierzeniu powstania, katedrę ulokowano w miejscu bardziej bezpiecznym. Upatrzono je 10 kilometrów na zachód od Braniewa, nad Zalewem Wiślanym. Były to trzy sąsiadujące ze sobą wzgórza, rozczłonkowane wąwozami, o gwałtownym spadku ku dolnemu tarasowi, na którym miało rozłożyć się miasteczko. Środkowe z tych wzgórz wybrano pod budowę katedry. Już w 1288 roku mowa jest o drewnianej katedrze, zaś budowę murowanej rozpoczęto w 1329 roku. Wpierw zbudowano prezbiterium, a w 1370 roku ukończono korpus główny. Kruchtę, z bogato zdobionym wejściem głównym, dobudowano w 1388 roku. Około 1450 roku ukończono budowę murów obronnych, choć przecież sama świątynia, jak wiele kościołów w Prusach, miała charakter obronny. Cztery narożne wieżyczki nie były jedynie dekoracją, jak to jest dzisiaj, lecz biegły od nich ganki obronne. Od strony miasteczka specjalnie zwężono okna. Skoro więc Prusów spacyfikowano, przed kim miała się bronić katedra? Przed Litwinami. W odwecie za krzyżackie wyprawy na Żmudź, od 1280 roku zaczęli oni pustoszyć ziemie krzyżackie, łącznie z północną Warmią. Odkąd zaś w 1309 roku Krzyżacy zagarnęli Pomorze Gdańskie, mieli też do czynienia z Polską, a w końcu, jak wiadomo, także z Polską i Litwą.
Miasteczko wyrosło u stóp katedry. Dokument wystawiony w 1310 roku przez biskupa i kapitułę określał granice jego posiadłości. Zamykały się one między dwiema rzeczkami, Baudą od strony Braniewa i Narusą od strony Elbląga. Sam obszar zabudowy był znacznie mniejszy. Liczył 4,5 hektara i równy był takim miasteczkom jak Iława, Pieniężno, Jeziorany czy Pasym – dokładnie dwa razy większe były Braniewo i Olsztyn. Na wylocie dróg do Braniewa i Elbląga zbudowano murowane bramy, i tylko tyle. O murach obronnych nie było mowy, skoro wszakże w obliczu nieprzyjaciela można się było schronić w warowni na wzgórzu. W rezultacie każda wojna obracała miasto w popiół. Lecz solidny duży kościół, pod wezwaniem św. Mikołaja, choć go nie raz palono, okazał się niezniszczalny. Dbano o niego, gdyż był nie tylko świątynią, ale także miejscem ucieczki w razie pożaru miasta. Mógł pomieścić całą ludność, wraz z podręcznym dobytkiem.
Jak wszędzie, tak i tu, na rogatkach miejskich był szpital św. Ducha, a w rzeczywistości przytułek dla chorych, niepełnosprawnych, dla nędzarzy. Od średniowiecza przetrwał aż po rok 1686, gdy na jego miejscu zbudowano nowy, komfortowy, z osobnymi celami dla podopiecznych. Dziś w tym zabytkowym obiekcie, przy którym zachowała się oryginalna gotycka kaplica Św. Anny, z wymalowanym Sądem Ostatecznym w apsydzie, urządzono muzeum historii medycyny, a przy nim uroczy ogródek zielarski.
Katedra, kanonicy i Mikołaj Kopernik
Trzeba mieć świadomość, że wnętrze fromborskiej katedry jest w istocie wielką, historyczną nekropolią, ogromnym cmentarzyskiem, skupionym na niewielkiej przestrzeni. Choć jednak, w porównaniu z innymi kościołami na Warmii, jest to przestrzeń niemała. Samo tyko prezbiterium ma długość 30 i szerokość 11 metrów, zaś korpus główny ma długość akurat podwójną oraz szerokość 22 metry. Jego wysokość wynosi 16,5 metra.
Pierwszy pochówek w katedrze miał miejsce w 1300 roku, a zatem ćwierć wieku wcześniej, zanim drewnianą świątynie poczęto przekształcać w murowaną. Pochowano wówczas biskupa Henryka Fleminga, którego płyta nagrobna zachowała się do dziś, po lewej stronie ołtarza Najświętszego Sakramentu, który stoi u progu prezbiterium. Istnieje wysokie prawdopodobieństwo, że u stóp tego ołtarza znajduje się zapomniana krypta, w której spoczywają prochy siedmiu wybitnych biskupów z epoki Kopernika, a wśród nich jego wuja, Łukasza Watzenrodego, Jana Dantyszka i Marcina Kromera. Natomiast zmarłych kanoników chowano wprost pod posadzką katedry. Każdemu z nich przysługiwał osobny ołtarz. Ołtarze kanonickie stały tak jak dziś, po osiem w dwóch rzędach, oparte o filary. Kanonicy dziedziczyli je wraz z kanonikatami po swoich zmarłych poprzednikach. O ile nie byli prałatami, którym przysługiwały osobne ołtarze, posiadali je przez całe życie i przy nich chowano ich po śmierci. Zwyczaj ten praktykowano przez stulecia, aż do roku 1720, odkąd pochówki przy ołtarzach zastąpiono pochówkami w zbudowanej wówczas wielkiej krypcie kanonickiej pod całym prezbiterium, gdzie znajduje się aktualnie około 100 trumien.
O kościelnej nekropolii świadczą epitafia na ścianach oraz płyty nagrobne w posadzce katedry. Jest ich w sumie 114, ale przed rokiem 1861, zanim wymieniono posadzkę, było ich znacznie więcej.
Gdzie jest zatem miejsce pochówku Mikołaja Kopernika? Nie będziemy go szukać przed pierwszymi ołtarzami od strony ołtarza głównego, ponieważ należały one do prałatów. Z nich najważniejszym był pierwszy ołtarz w lewym rzędzie, ponieważ z lewej strony, na ołtarzu głównym, spoczywała Ewangelia. Ten więc należał do prepozyta, czyli zwierzchnika kapituły. Za nim był ołtarz kustosza, ale ważniejszym od niego był ołtarz dziekana, pierwszy w prawym rzędzie. Za nim stał ołtarz kantora i tam właśnie ustawiono posąg Stanisława Hozjusza, który był kantorem w czasach Kopernika. Sam zaś Kopernik nie ubiegał się o prałatury. Był zwyczajnym kanonikiem. Właśnie dlatego zachował swój ołtarz przez całe życie, odziedziczony wraz z kanonikatem po zmarłym poprzedniku. Był to ołtarz czwarty w prawym rzędzie, toteż właśnie przy tym ołtarzu pochowano go w 1543 roku. W wyniku badań naukowych, jego grób został zidentyfikowany w 2005 roku. Odnalezioną czaszkę (bez żuchwy) oraz cały szkielet poddano wielostronnym badaniom naukowym i gdy tożsamość szczątków wielkiego astronoma znalazła ostateczne potwierdzenie, 22 maja 2010 roku, w trakcie uroczystych egzekwiów, szczątki Kopernika złożono ponownie do grobu przy jego ołtarzu. Umieszczono je przedtem w metalowej trumnie, oraz w sarkofagu z drzewa sandałowego, który został umieszczony w podświetlanej krypcie, u stóp pamiątkowego monumentu, opartego o ten sam filar, o który oparty był ołtarz astronoma.
Mikołaj Kopernik zamieszkiwał we Fromborku 33 lata. Z jego czasów zachował się w katedrze dawny ołtarz główny, ufundowany przez jego wuja w 1504 roku. W środkowej jego części znajduje się posąg pięknej Madonny z Dzieciątkiem. Dziś ołtarz ten ustawiono w bocznej nawie od strony miasta. Podobnie jak inni kanonicy, tak też Kopernik miał swój dom kanonicki na zewnątrz murów warowni, na sąsiednim wzgórzu od strony Elbląga. O ten dom usilnie się starał, aż otrzymał go w 1514 roku, wpłacając wysoką kaucję, którą zgodzono się rozłożyć mu na trzy lata. Zależało mu na tym domu dlatego, ponieważ położony był w miejscu szczególnym: jako pierwszy w rzędzie od strony Zalewu, w najwyższym punkcie wzgórza. A to właśnie było dlań rzeczą najważniejszą. Bo w przydomowym ogrodzie zbudował swoją płytę obserwacyjną (opisaną w De revolutionibus), na której ustawiał każdy z trzech posiadanych instrumentów astronomicznych. Widział stamtąd całe południowe niebo. Żaden inny dom nie spełniał tych warunków. Tutaj pracował i tutaj umarł. Dziś stoi na tym miejscu kanonia pod wezwaniem Świętego Stanisława, zbudowana w 1564 roku, a w jej piwnicach widoczne są fundamenty domu Kopernika. Dodajmy wszelako, że statuty kapitulne wymagały, aby każdy kanonik, dla swego bezpieczeństwa, miał drugi dom wewnątrz murów warowni. Na taki dom nie stać było Kopernika, a poza tym nigdy by w nim nie mieszkał. Znalazł przeto łatwe rozwiązanie swego kłopotu: wpłacił kapitule kaucję za dzierżawę warownej wieżyczki w murach warowni. Traf chciał, iż znajdowała się akurat naprzeciwko jego właściwego domu, po drugiej stronie wąwozu, Na tę pamiątkę umieszczono na wieżyczce symbol układu heliocentrycznego Kopernika – z orbitą Ziemi krążącej wokół przyjaźnie uśmiechniętego Słońca.
autor tekstu - dr Jerzy Sikorski